Urlop macierzyński czyli drugi etat
Można bardzo narzekać na polskie rządy, polskich ministrów, ich politykę, jednak są rzeczy, za które rodzice mogą być wdzięczni. Takimi udogodnieniami są niewątpliwie urlopy, które zostały znacznie wydłużone. Pojawiły się także nowe możliwości do ich wykorzystania, między innymi przez ojców czy dające możliwość podzielenia ich na różny czas. To dobre rozwiązania, gdyż pomagają zaplanować odpowiednią opiekę nad dzieckiem. Należy się cieszyć, że poszczególne rządy słuchają rodziców i choć w części spełniają ich postulaty.
Większość świadomych ludzi wie, że przy dzieciach kobiety wyrabiają drugi etat, który niestety wciąż pozostaje bezpłatny, a przynajmniej w kwestii wynagrodzenia pieniężnego nic się nie zmienia. Niestety, rządy nie uwzględniają także postulatu choćby ubezpieczenia mam zajmujących się „zawodowo” dziećmi. Cieszy natomiast fakt, że w kwestii urlopów osoby rządzące podzieliły poglądy rodziców, zwłaszcza mam.
Już od kilku lat funkcjonuje urlop macierzyński i rodzicielski, które połączone mogą trwać nawet do 52 tygodni w przypadku urodzenia jednego dziecka. W przypadku ciąży mnogiej okres ten odpowiednio się wydłuża. Niestety, urlop wychowawczy wciąż jest bezpłatny, a pozostająca na nim mama jest wyłącznie ubezpieczona przez swojego pracodawcę, tzn. opłacane są wyłącznie składki ZUS’owskie.
Można by się uprzeć i stwierdzić, że rząd czy to poprzedni, czy to obecny starają się robić jak najwięcej dla rodziny, dla kobiety. Tymczasem, gdyby porównać warunki rodziców z innych krajów Europy Zachodniej, Polska wciąż ma długą drogę przed sobą. Pomijając bezpłatną opiekę medyczną, dostępność żłobków i przedszkoli, warunki życia rodzin w krajach skandynawskich czy choćby Wielkiej Brytanii są wciąż nieporównywalnie lepsze niż w Polsce.
Irytować może jeszcze jedna rzecz. Można stwierdzić, że będzie to swego rodzaju czepialstwo co do nazewnictwa, ale każda mama lub tata przebywający z dzieckiem więcej niż 8 godzin na dobę wie, że to wcale nie jest urlop. Oczywiście do chwili obecnej nikt nie wymyślił trafniejszego określenia niż urlop macierzyński, wychowawczy, ojcowski itp. Jednak śmiało można stwierdzić, że opieka nad dzieckiem to praca i to wcale nie łatwiejsza niż ta biurowa. Wystarczy tylko przypomnieć, że od tej pracy nie ma urlopu, nie należy się „kacowe” czy zwolnienie lekarskie. Stając się rodzicem uzyskuje się „zatrudnienie” na pełen etat z nadgodzinami i godzinami nocnymi.
Jak pokazują najnowsze dane statystyczne, do września 2016 roku ponad 560 tysięcy rodziców przebywało na urlopach przeznaczonych dla rodziców, z czego ponad 78% stanowiły kobiety. Z urlopów rodzicielskich tylko we wrześniu skorzystało ponad 164 tysiące osób.
Podstawowy urlop macierzynski trwa w sumie 20 tygodni, jednak 14 z nich przysluguje tylko matce dziecka. Jest on przy tym obligatoryjny, jezeli wiec matka zdecyduje sie wrocic do pracy, pozostale 6 tygodni urlopu wykorzystuje ojciec dziecka.