Bohaterki z warszawskiego getta
Kiedy myśli się o feministce, ma się za zwyczaj stereotypowy obraz zaniedbanej kobiety, przy tuszy lub bardzo chudej, o okropnych włosach, zajadającej się fast foodami, z kilkoma kotami w domu. Tymczasem oblicza prawdziwego feminizmu mają bardzo wiele kolorów, odcieni. Śmiało można powiedzieć, że wszędzie tam, gdzie kobiety stawały na przykład do walki u boku mężczyzn, były traktowane na równi z mężczyznami, wykonywały takie same rozkazy, dawały świadectwa feminizmowi. Feminizm w ich wydaniu był walką o wolność w dosłownym tego słowa znaczeniu i byciem równymi z mężczyznami żołnierzami.
W takim rozumieniu heroicznych postaw kobiet, które walczyły i nadal walczą z niesprawiedliwością czy o wolność swoją i innych współbratymców, można zaliczyć wiele kobiet, które podczas powstania w getcie warszawskim stanęły do walki razem z kolegami, mężami, synami. Nie sposób wymienić każdej z nich, gdyż w tym tragicznym zrywie o wolność i godność, zginęło kilkadziesiąt tysięcy osób, w tym kobiet. Są jednak pewne postacie, które wryły się w pamięć historyczną dzięki zachowanemu świadectwu i relacjom, faktom, dowodom. Wśród licznego grona tychże osób, na szczególne wyróżnienie zasługują cztery młode Żydówki, które swoim dzielnym i odważnym działaniem wprawiały i nadal to robią w podziw dla odwagi, determinacji i oddaniu się sprawie wyższej, jaką była walka o wolność.
Niuta Tajtelbaum nosiła pseudonim Wanda Witwicka. Ta młoda kobieta miała aryjskie rysy, co ułatwiło jej działalność sabotażową w Gwardii Ludowej (zbrojnym ramieniu Polskiej Partii Robotniczej). Jednym z jej głośnych wyczynów było wejście do budynku gestapo, odszukanie mężczyzny w czarnym mundurze, zaciągnięcie go w ustronne miejsce, gdzie byli tylko we dwoje i zastrzelenie go tam przy pomocy pistoletu z tłumikiem. Młodziutka Niuta miała na swoim koncie także wysadzenie pociągu z dostawą, obrabowanie banku oraz napad na kawiarnię, w której przebywali SS-mani. Niestety, w czasie powstania walczyła w okolicach ulicy Krasińskich, a Niemcy w końcu ją dopadli. Nie zdążyła połknąć trucizny, więc jej śmierć zakończyła długie i okrutne tortury.
Drugą bohaterką jest Cywia Lubetkin, po mężu Zuckerman. Kobieta aktywnie włączyła się w budowanie ruchu oporu w getcie, powołując Blok Antyfaszystowski. 10 maja 1943 roku wraz z grupą Żydów, w której znalazł się m.in. Marek Edelman, przedostała się na ulicę Prostą. Była też czynnym żołnierzem podczas Powstania Warszawskiego, gdzie walczyła jako członek Armii Ludowej.
Trzecią bohaterką jest Tosia Altman, która 8 maja 1943 roku uczestniczyła w walkach w getcie, kiedy Niemcy odkryli bunkier przy ul. Miłej 18. Podczas ataku na ten obiekt wraz z niewielką liczbą osób udało się jej uciec na aryjską stronę. Trafiła do fabryki klisz na Pradze, gdzie z powodu ran opadła z sił. Niestety, granatowi policjanci ją odnaleźli i przekazali Niemcom. Ci zgotowali jej śmierć w męczarniach.
Ostatnią z czterech bohaterek jest Sarenka czyli Rachel Zilberberg. Kobieta oddała swoje niemowlę do domu dziecka, by aktywnie przyłączyć się do walk wyzwoleńczych. Nagłaśniała m.in. w Wilnie ludobójstwo, którego dopuszczali się Niemcy w getcie. Zginęła w bunkrze przy Miłej 18.