Feminizm francuski
Feminizm we Francji wygląda nieco inaczej niż w innych krajach europejskich. Z jednej strony kobiety zarabiają dużo mniej od mężczyzn, a ich głównym zadaniem jest ładnie wyglądać, z drugiej natomiast Francja to ojczyzna Simone de Beauvoir, oraz wielu wielkich myślicielek.
We Francji panują dwie odmienne opinie o płci. Wielka teoretyczka feministka Simone de Beauvoir z jednej strony, która wydawałoby się powinna mieć ogromny wpływ na francuskie kobiety. Seksizm z drugiej strony – kobiety nękane normami uwłaczającymi godności kobiecej. „Francuski feminizm to wymysł Amerykanów” – tak twierdzi profesor Elsa Dorlin. Uważa ona, że w społeczeństwie francuskim panuje mentalność antyfeministyczna. Dowodem na pokrycie tej tezy są różnice w wynagrodzeniach mężczyzn oraz kobiet przy tych samych stanowiskach ora tych samych kwalifikacjach – wskaźnik ten jest wyznacznikiem dyskryminacji. We francuskiej polityce występuje niewiele kobiet, a główną przyczyną tego stanu rzeczy jest pogląd, że polityk musi wywodzić się z prestiżowej uczelni, a w nich studiuje niewiele kobiet. W dalszym ciągu kobieta jest oceniana poprzez swoją seksualność – jej kariera jest zależna od wyglądu, nawet podczas rozmowy kwalifikacyjnej o pracę. Takie „zasady” albo lepiej nazywając reguły powodują, że nie ma otwartej wojny płci. Konserwatyzm jest wszechobecny, kobieta która nie dba znacznie o swoją urodę nie osiągnie wiele, wliczając w to znalezienie męża.
Feministki francuskie wydają się przegrywać każdą potyczkę w swojej sprawie. Gdy w 2004 roku wszedł zakaz zakrywania twarzy przez kobiety wybuchła tzw. „afera burkini”. Świat obiegło zdjęcie kobiety w chuście wyprowadzanej z jednej z miejskich plaż przez czterech policjantów, którzy egzekwowali nowe przepisy. Kraje zachodu oskarżyły Francję o dyskryminację i hipokryzję. Wtedy okazało się, że zarówno lewa jak i prawa strona politycznego świata we Francji używa feminizmu jako oręża do poparcia swoich argumentów. Lewicowe działaczki podkreślały prawo kobiet do zasłaniania twarzy w miejscach publicznych bez względu na to czy są to powody religijne czy inne. Prawica natomiast (gdy okazało się, że argumenty o korzeniach katolickich są niewystarczające) sięgnęła po feminizm jako broń wielkiego rażenia – bronili prawa kobiet do obnażania się zgodnie z obyczajami i kulturą francuską. Sytuacja ta był absurdalna, jednak wpłynęła negatywnie na walkę feministek. Przez ostatnie lata nie osiągnęły one w praktyce niczego znaczącego. Milowy krok mógł nastąpić za sprawą ustawy o penalizacji klientów prostytutek, jednak został o przyćmiony dyskusją o burkini.